Lustidzi wśród horrorów

Strona poświęcona wszelkim horrorom i miejskim legendom.


Czerwiec 13, 2019

Forbidden siren- Recenzja

Zakazane syreny zakręciły się w nośniku PS2

TOP

Forbidden siren był jedną z produkcji za którymi wręcz szalałem by kupić jak najtaniej. Wydałem ciężko zdobyte sto złotych by zdobyć własny egzemplarz i wiecie co? Gówno. W życiu nie grałem w nic tak frustrującego. Chociaż coś mimo wszystko jest w tej grze. Coś takiego… nieodkrytego, coś co przyciąga mimo, że jest beznadziejnie wykonana.

Forbidden Siren młodszym bratem Silent Hill’a

Forbidden siren powstało przy współpracy kilku deweloperów którzy współpracowali przy pierwszej części Silent Hill. Nie trzeba tłumaczyć, że był to ogromny sukces. W końcu wyszło oficjalnie osiem części plus dwa spin offy. W ten sposób reżyser i scenarzysta oryginalnej części Keiichiro Toyama zakasał rękawy, pokazał konami środkowy palec, złapał wiatr w żagle i postanowił stworzyć coś nowego. Jak wyszło? No cóż, już tłumaczę.

Siren

Seria Forbidden Siren dokłada wszelkich możliwości byśmy po ograniu tej gry nie byli tacy sami.

Fabularny miszmasz…

Forbidden Siren mimo, że był tworzony przez twórców Silent Hill’a, ma bardzo wiele różnic. Podstawa już tkwi w sposobie straszenia gracza, gdzie Silent Hill’e raczej stawiają na horror psychologiczny pokroju ,,Drabiny Jakubowej”, Siren idzie w kierunku psychicznego terroru, by mózg nam wypłynął uszami. Siren również jest w stu procentach japońskim horrorem, odnosi się bardzo obszernie do japońskich wierzeń, korzysta z typowo azjatyckich lokacji oraz wszyscy bohaterowie to ludzie z Japonii. Akcja się dzieje w zabitej dechami wiosce Hanuda, fikcyjnej mieścinie opartej na japońskich opuszczonych wioskach. Będziemy tam sterować wieloma postaciami, od tubylców, przez jakiś turystów, przez ludzi którzy trafili tam z jakimś konkretnym celem. Fabuła jest przedstawiana graczowi niechronologicznie oraz bez ładu i składu, co pozostawia graczowi furtkę do poukładania występujących tam wydarzeń. Czyni to fabułę o wiele bardziej zawiłą, co nie oznacza, że nieciekawą. Jest ona głównie przedstawiana za pomocą przerywników filmowych, czasem za pomocą notatek bądź znajdywanych przedmiotach. Skupia się dużo na temat jakiś osobistych wątków wielu bohaterów zarówno grywalnych jak i niegrywalnych, kultach religijnych oraz historii wioski. Jest ona przez to zakręcona jak świński ogon i naprawdę ciężko się w niej połapać, szczególnie, że ma w sobie wiele różnych alternatywnych zakończeń różnych misji. Wywołuje to ciągłe poczucie niezrozumienia, mindfucku oraz zagubienia. Potęguje to także szara paleta barw, dziwny design czy filtry. Filmiki mają bardzo małą ilość klatek,  wszędzie towarzyszy nam szum telewizyjny, oraz bardzo słaba jakość audio. Jedyne co nie pasuje w tym wszystkim to aktorstwo głosowe. Poza tym jednym przykładem, mamy tutaj jednak do czynienia z bardzo niepokojącym obrazem całości, które można było by nazwać creepy. Lokacji jest mało, natomiast są one tak wyjątkowo dobrze wykonane, że kompletnie nie nudzą. Będziemy przemieszczać się po obrzeżach wioski, w lasach, szpitalu, szkole podstawowej, na polach ryżowych, kopalniach, zabudowaniach wioski, opuszczonych domkach i rezydencjach. Jest w czym wybierać. Wszystkie lokacje zostały tak stworzone, że ciągle wywołują poczucie zaszczucia i beznadziei. Korytarze są bardzo biedne, praktycznie puste, lokacje na zewnątrz natomiast przytłaczają gęstą mgłą. Te wszystkie zabiegi czynią z Sirena bardzo ładną grę, jak na standardy konsoli PlayStation 2. Dodatkowo muszę pochwalić twórców za wyjątkowo intrygujący sposób animowania twarzy. Robione to było za pomocą nakładanych zdjęć. Wynik jest pokręcony, szczególnie jeśli patrzy się na potwory, do czego jeszcze dojdę. Ponad to muszę pochwalić ścieżkę audio. Tak dobrze wykonanych ambientów nie słyszałem już od dawna. Można to porównać do krojenia gracza nożem do dźwięków tajemniczych chórów, tylko dlatego, że pojawiło się zaćmienie słońca. Po prostu kosmos.

Siren

Bohaterowie którzy się pojawiają są interesujący i można bez problemu się z nimi utożsamiać.

Skradanie z potknięciami

Jednak Siren jest jednak grą bardzo nie równą. Z jednej strony genialnie stworzona otoczka audio-wizualna, z bardzo intrygującą fabułą. Jednak każdy medal ma dwie strony. Czas tutaj porozmawiać o rozgrywce. W założeniach, Siren to jest skradanka, podzielona na epizody. Wykonując różne misje będziemy sterować poczynaniami dziesięciu bohaterów, którzy pojawiają się w różnych miejscach o różnym czasie, często krzyżując ze sobą drogi. W naszych zamiarach przeszkadzać na m będą potwory, zwane Shibito, bardzo podobne stwory do zombie, tyle że o wiele bardziej szalone oraz (a także przede wszystkim) nieśmiertelne. Monstra są często uzbrojone w różne rodzaje broni, od białej, przez rewolwery po karabiny snajperskie. Dodatkowo z późniejszym etapem gry stają się jeszcze trudniejsze do pokonania, chodzą po ścianach, czasami latają. Kilka bohaterów jest w stanie się w jakiś sposób bronić. Jeden z nich dzierży karabin snajperski, niektórzy pistolety, czasami zdarzy się powalczyć bronią białą, ale przeważnie jednak będziemy głównie bezbronni wobec naszych adwersarzy. Dodajmy również fakt, że niekoniecznie bezpośrednia walka się opłaca, ze względu na wyśrubowany poziom trudności pojedynków, niemożność leczenia się, rzadkość checkpointów oraz fakt, że adwersarzy można powalić tylko na krótką chwilę. O wiele częściej będziemy przemykać za ich plecami, bądź uciekać. Na szczęście każdy z bohaterów posiada umiejętność która się nazywa sightjack (po polsku można to tłumaczyć jako podnoszenie wzroku), która pozwala nam spojrzeć oczami innych postaci które występują w grze. Nic nie stoi nam na przeszkodzie by spojrzeć oczami postaci z którą się przemieszczamy, bądź chociażby potwora. Pozwala ona uczyć się ścieżek shibito, po których się oni poruszają wykonując swoje codzienne czynności, oraz pomaga sprawdzić gdzie aktualnie znajdują się nasi znienawidzeni milusińscy. Będziemy bardzo często skradać się za ich plecami, by dopiąć swojego celu, co nie jest takie proste. Postacie w pozycji klęczącej poruszają się wolniej od śmiertelnie chorej mrówki, z paraliżem nóg. Ucieczki też nie są łatwe. Pół biedy jak będziemy uciekać przez jakieś otwarte tereny jak pola ryżowe, jeśli jednak w korytarzach uderzymy w ścianę, możemy podziwiać pięknie wykonaną animację uderzania o ścianę. W tym czasie zdąży przeciwnik podbiec do gracza, zadać mu dwa ciosy łopatą i możemy podziwiać napis ,,Game Over”. W naszych staraniach nie pomaga również kamera, która tak ochoczo przedstawia nam plecy postaci którą sterujemy, że nie widać co się znajduje przed nami, szczególnie problematyczne w misjach które mają miejsce w ciasnych budynkach (np. znienawidzona przeze mnie szkoła). Gra posiada w sobie o wiele więcej takich małych utrudniaczy, ale nie ma sensu ich wszystkich wymieniać, ponieważ jest ich multum. Niech wam wystarczy na koniec to. W tej grze wyuczasz się tras na pamięć. Mapa jest często zbędna. Metodami prób i błędów uczysz się ścieżek Shibito, rozmieszczenia pomieszczeń, tajnych przejść rozmieszczeń snajperów. Przejście jednego poziomu jest zazwyczaj trudne, rzadko kiedy idzie to gładko. Jednak toporną rozgrywkę można było by przeżyć, ale gra robi jeszcze jedną rzecz tak beznadziejnie, że omal nie zabiło całej gry.

Siren

Ty kiedy orientujesz się, że zaraz masz coś zrobić

Misje poboczne? Tylko z solucją!

By wyjaśnić największy problem gry, trzeba zajrzeć do najbardziej zgniłego narządu naszego pacjenta… konstrukcji poziomów. Jak wspomniałem w pierwszym akapicie, Forbidden Siren jest podzielony na poszczególne epizody. Bohaterzy w przeciągu trzech dni będą wykonywać różne zadania, często będą mieli wpływ na wydarzenia które będzie przeżywała inna postać, która podejdzie tam później. Na początku epizodu dostajemy jakieś zadanie. Przeważnie jest to ,,Idź z punktu A do B”. Z pozoru proste. Jednak dane jest się nam przekonać, że wcale tak nie jest. Po wykonywaniu kolejnych zadań, gra zawróci nas do poprzednich misji. Można pomyśleć ,,Ok, już takcie coś było w horrorach, taki mindfuck”. Rzecz w tym… wcale tak nie jest, to nie jest mindfuck. Byłem zmuszony sprawdzić solucję. Z niej się dowiedziałem, że poziomy mają jeszcze dodatkowe ukryte zadania. Jeśli ich nie ukończysz, nie będziesz mógł grać dalej i ciebie będzie zawracać. Podkreślę, że nie jest to nigdzie opisane w grze, albo w instrukcji. Git Gud. Masz to wiedzieć i tyle. Albo się dostosujesz, albo goń się. Wzmożona eksploracja nie pomaga. Duża część tych dodatkowych zadań jest ciężka do odkrycia, głównie przez głupi sens tych zagadek. Czasami trzeba znaleźć dodatkowy przedmiot. Nie wiesz oczywiście jaki to przedmiot, a się nie będzie podświetlał jak itemy w Silent Hill’u. By go zebrać nie wystarcza spamić guzika X. By to wykonać trzeba wyciągać specjalne Menu kontekstowe pod trójkątem. Pamiętaj oczywiście o tym, by stać w dobrym miejscu co do jednego piksela, bo jak nie… to nie weźmiesz.
Czasami idziesz z towarzyszem którego musisz eskortować. W odpowiednim momencie możesz wydawać mu komendy ,,Hide”, by się ukrył, wtedy może coś znaleźć i misję poboczną masz ukończoną. Zdarza się, że po prostu musisz otworzyć jakieś przejście, zniszczyć jakąś kłódkę czy coś podobnego. Podkreślam, że nadal nie masz jakiegokolwiek pojęcia co masz robić. Jednak crème de la crème na wierzchu tego spleśniałego tortu stanowią zadania wielowątkowe, które nijak nie mają sensu dla przygód jakie przeżywają osoby pod naszą kontrolą. Podam przykład jednego. Sterujemy kobietą która ma za zadanie eskortować małą dziewczynkę z punktu A do B. Postawcie się na jej miejscu. Przede wszystkim twoim zadaniem będzie raczej bezpieczne doprowadzenie jej do tego bezpiecznego punktu B. A co powinieneś zrobić? Zostawić dziecko w ukryciu i zasuwać na własną odyseję po całym polu ryżowym by odnaleźć kluczyk do samochodu. Potem idziesz do tego auta unikając shibito z pistoletami, by ze środka wydobyć taśmę klejącą oraz zwolnić hamulec ręczny. Samochód stacza się do głębokiego dołu robiąc przejście na drugą stronę (do miejsca gdzie się rozpoczynało misję). Dopiero wtedy masz możliwość uciec z dziewczynką. Nadal przypominam, że nie masz jakiegokolwiek prawa wiedzieć, że musisz to zrobić. A to wszystko robiliśmy, by mieć dostęp do misji gdzie sterując inną postacią musimy przedrzeć się niepostrzeżenie przed potworami, idąc właśnie po tym samochodzie.  Dodatkowym utrudnieniem jest fakt, że jeśli masz checkpointa i później zginiesz, gra jakby zapomina, że wykonałeś te zadanie, przez co musisz powtarzać poziom, bo np. nie masz już odwrotu ze ścieżki którą obrałeś. Generalnie bez solucji do tego nie podchodźcie.

Siren

Beznadziejnie jest gdy trafi się na shibito, jednak tragedia następuje gdy masz do czynienia z tą pielęgniarką. Będzie ci się śnić po nocach.

Może zagrasz jeszcze raz? Tylko będzie trudniej i gorzej!

No dobra, teraz czas omówić kolejną wadę z konstrukcji poziomów. Po ukończeniu dziewiętnastu misji mamy dostęp do link nawigatora. Jest to oś czasu, pokazująca kto co robił, gdzie się znajdował w konkretnym czasie. Mamy tam możliwość obejrzenia filmików, sprawdzenia naszego postępu, bądź powtórzenia misji. Ale po jakiego grzyba mielibyśmy je powtarzać? Bo musimy. Każda misja musi być ukończona minimum dwa razy. Drugie podejście nie wymaga powtarzania misji pobocznych, rzadko kiedy dodaje nowe (ale zdarza się), natomiast zawsze dodaje dodatkowy alternatywny cel dla głównego bohatera. Tutaj mamy do czynienia z dwoma wariantami. Bardziej entuzjastyczny… trudniejszy cel do wykonania (znalezienie przedmiotu, pokonanie potwora, przejście do innego punktu B). Druga możliwa opcja to ukończenie pierwszego celu na czas. No dobra, ale już nam pierwszą misję, jaki niby problem z tym? Problem polega na tym, że misje alternatywne są już z góry trudniejsze. Potwory są o wiele bardziej czułe na bodźce, szybciej reagują, wołają towarzyszy i jest i o wiele więcej. Jak misji alternatywnych nie wypełnisz, to tak samo jak w przypadku misji pobocznych, nie przejdziesz dalej. Często się je uzyskuje właśnie przebijając się przez poboczne.

Chrzanić suspens… Siren to czysty terror!

Siren jest wyjątkowym przypadkiem horroru, ponieważ rezygnuje całkowicie z wszelkiego suspensu. Karmi nas od samego początku terrorem, nie zapewnia odpoczynku. Robi to jednak w dziwny sposób, bardzo nietypowy. Ciężko mi to opisać, dlatego podsyłam tutaj dwa linki które pokazują intro do gry, oraz jego reklamę która została zakazana w telewizji, ze względu na to, że wywoływała niepokój u dzieci. Pomogą mi one wyjaśnić mniej więcej jaki jest odbiór tej gry.

Reklama Forbidden Siren

Intro do Forbidden Siren

Jeśli się obejrzy te filmiki, można łatwo dojść do wniosku, że są dziwne, tak samo jak ta gra. Gra o której ogólnie ludzie słyszeli, ale niewielu grało. Daje to efekt takiej tajemniczości i niewiedzy, że to co właśnie ogrywamy daje inny rodzaj doświadczenia bardziej głębokiego. To nie jest Outlast w którym gonią nas szaleńcy, czy jakiś inny slender bądź FNAF. Tutaj przeżywasz faktycznie psychiczny terror. Pomaga w tym fakt, że fabuła jest pokręcona jak świński ogon, wiele rzeczy trzeba dopowiadać, a nawet rozgrywka, gdzie nawet nie wiesz co w sumie powinieneś zrobić. To wszystko powoduje, że Sirena ciężko się przechodzi pod względem fizycznym jak i psychicznym. Nie jest on tak dostępny jak kaseta VHS z ,,Ringa”, a bardziej coś jak surrealistyczne filmy Luisa Bunela jak np. Pies Andaluzyjski. Poza tym strach wzmagany jest przez niskie klatki w filmach, słabe rozdzielczości, wszechobecne szumy i powykręcane potwory które ewoluują w jakieś hybrydy ludzi i owadów jak z filmu ,,Mucha” Cronenberga. Stwory są szalone, często wykonują swoje codzienne czynności, a przynajmniej tak myślą, bo gdy dochodzi co do czego wszystko przybiera makabrycznego obrotu. Wyobraźcie sobie sytuacje gdzie twoje ukochane dziecko zamienia się w takie monstrum. W jej oczach wszystko jest normalne, chce tylko się przytulić, gdzie w rzeczywistości zaciska ci ręce na szyi i dusi tak długo aż sam wyzioniesz ducha. Cały czas można czuć się obserwowany, słyszy się obrzydliwe dźwięki shibito, muzyka wgniata w fotel i przytłacza, natomiast sam moment bycia dostrzeżonym przez niemilców może przysporzyć niemałego przerażenia. Dodajmy do tego poziom trudności, który nie wybacza błędów a dostajemy grę przy której siedzimy jak na  szpilkach. Cały jednak strach może ulecieć przez frustrację, przez co wiele osób ostatecznie nie ukończyło tej gry i wcale się im nie dziwie. Sam już byłem gotowy to zrobić wielokrotnie.

Siren

Mimo wszystko w tej grze tkwi pewne piękno.

Fabuła ponad rozgrywkę?

Zazwyczaj mówiłem, że w grach najważniejsza jest rozgrywka. Nic nie jest w stanie jej zastąpić, nawet fabuła. Jednak Forbidden Siren zmienił mój punkt postrzegania. Okazało się, że gra która jest w sumie beznadziejnie zaprojektowana sprawiała mi dziwną radość. Zajęło mi to rok, ale ukończyłem ją i jestem w sumie zadowolony z tego osiągnięcia. Warto było, ale ciężko mi tą grę polecić. Zdecydowanie odpuśćcie sobie tą grę, jeśli chcecie laikami horrorowymi. Siren jest zdecydowanie najtrudniejszą grą w jaką grałem, do tego bardzo niesprawiedliwą, jednak miało to coś, co mnie przetrzymało. Jeśli szukacie czegoś nietypowego, siren na pewno zaspokoi wasze pragnienie, a to czy już tą grę skończycie, zależy tylko od was i waszego nastawienia.

Zapraszam tutaj do moich pierwszych wrażeń z tej gry:

Jednostrzał z Sirena

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *